Liczba stron: 188
Rok wydania: 2004
Tytuł książki Adeline Yen Mah mówi czytelnikowi właściwie
wszystko o tej pozycji. Niestety, w moim wypadku tytuł wzbudził dodatkowe,
negatywne przemyślenia. Ile w tej opowieści faktów, a ile literackiego patosu?
Czy życie małej Jun-ling Yen naprawdę wyglądało tak, jak opisuje to już dorosła
pisarka? Czy pióro zwyciężyło i autorka postanowiła wykreować siebie na
dramatyczną, dziecięcą heroinę? Historia o niekochanej dziewczynce powinna mnie
dogłębnie poruszyć, a jednak nie do końca tak się stało.
„Chiński Kopciuszek” to wspomnienia z okresu dzieciństwa
pisarki. Matka Adeline zmarła tuż po jej urodzeniu, a najbliżsi odpowiedzialnością
za to tragiczne wydarzenie obarczyli noworodka. Wkrótce na scenę wkroczyła
macocha, która nie dbała o dzieci męża z poprzedniego małżeństwa. Oczywiście to
Adeline stała się kozłem ofiarnym i popychadłem, dzieckiem pozbawionym miłości
rodziców i rodzeństwa.
Czytając książkę Adeline Yen Mah nie mogłam pozbyć się
wrażenia, że mam do czynienia z uwspółcześniona wersją baśni o Kopciuszku.
Tytuł zrobił swoje i zapominałam, że czytam utwór autobiograficzny. Analogia
losów pisarki i bohaterki baśni dla dzieci była tak mocna, że czasem miałam
wrażenie, że cała historia została odpowiednio podkoloryzowana, by uzyskać ten
efekt.
„Chiński Kopciuszek” to przejmująca opowieść spisana z perspektywy
niekochanego dziecka, nie da się zaprzeczyć temu faktowi. Książka na pewno
wzruszy niejednego czytelnika, ale we mnie ta historia nie wywołała aż tak
głębokich emocji, jakich można by się spodziewać. Nie zdołałam uwolnić się od myśli,
że to tylko nowa aranżacja starej baśni.
Książa przeczytana w ramach wyzwania 2015 Reading Challenge, wspomnienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz