W TEJ WITRYNIE SĄ WYKORZYSTYWANE PLIKI COOKIE, KTÓRYCH GOOGLE UŻYWA DO ŚWIADCZENIA SWOICH USŁUG I ANALIZOWANIA RUCHU. TWÓJ ADRES IP I NAZWA KLIENTA UŻYTKOWNIKA ORAZ DANE DOTYCZĄCE WYDAJNOŚCI I BEZPIECZEŃSTWA SĄ UDOSTĘPNIANE GOOGLE, BY ZAPEWNIĆ ODPOWIEDNIĄ JAKOŚĆ USŁUG, GENEROWAĆ STATYSTYKI UŻYTKOWANIA ORAZ WYKRYWAĆ NADUŻYCIA I NA NIE REAGOWAĆ

środa, 31 grudnia 2014

"Are you Alice?" tom 1, Ikumi Katagiri, Ai Ninomiya

Wydawnictwo: Waneko
Gatunek: shounen/shoujo, akcja, tajemnica, dramat
Rok wydania: 2014

I invite you to the world…

Zapraszam was do świata pełnego absurdów, w którym kot z Cheshire podpuszcza bezimiennego, zagubionego chłopca, by nadał sobie imię. Weźcie udział w morderczej grze, w której wasze imiona definiują zasady. W świecie, w którym każdy ma przydzieloną rolę Królowa Kier może skrócić o głowę nieposłusznych poddanych. Alicja nie ma mocy chronienia niewinnych, ale może zabić Białego Królika. Kapelusznik jest gotów zabić każdego, kto zagrozi Alicji, nawet gdyby miał to być jego pracodawca. Bezdomny kot chodzi swoimi drogami, choć ma panią, która na niego czeka. Księżna cierpi dla Alicji, a Królik ustalający reguły gry, podpisał na siebie wyrok śmierci.

Zapraszam was na szaleńczą karuzelę. Czy  jesteście gotowi by wejść do świata dziwów?

Welcome to Wonderland!

 O istnieniu mangi „Are you Alice?” dowiedziałam się, kiedy Waneko ogłosiło, że zajmie się publikacją tego tytułu. Komiks od razu mnie zaciekawił,  jest on bowiem  reinterpretacją bardzo lubianej przeze mnie baśni Lewisa Carrolla. Już wielokrotnie miałam okazję czytać mangi i książki, w których pośrednio lub bezpośrednio nawiązywano do „Alicji w Krainie Czarów”. Fascynuje mnie fakt, że bajka, która powstała 150 lat temu, jest do dzisiejszych czasów źródłem niegasnących inspiracji dla twórców różnego sortu. Wiedziałam, że komiks autorstwa Ikumi Katagiri i  Ai Ninomiya trafi na moją półkę.

Manga jest adaptacją popularnej audio dramy, czyli - mówiąc zrozumiałym dla niewtajemniczonych językiem – słuchowiska. Scenariusz został stworzony przez Ai Ninomiya, a ilustracjami zajęła się Ikumi Katagiri. Akcja komiksu rozgrywa się w Krainie Czarów, którą zamieszkują bohaterowie książkowego pierwowzoru. Na kartach pierwszego tomu czytelnik spotka Alicję, kota z Cheshire, Kapelusznika, Królową Kier, Księżną, Białego Królika i Mariannę. Choć imiona pozostają te same co w książce brytyjskiego pisarza, to w bohaterach komiksu ciężko jest dopatrywać się rysów, czy charakterów identycznych z postaciami wykreowanymi przez Carrolla. Na pierwszy rzut oka widać, że bohaterowie mangi są mroczni, skomplikowani i skrywają przed czytelnikami wiele tajemnic.

Fabuła mangi opiera się na motywie gry. Nie jest to nowatorski pomysł, ale jego realizacja wyszła autorkom bardzo dobrze. W komiksie podnoszone są ciekawe kwestie psychologiczne i zaliczam to na duży plus. W „Are you Alice?”  można dopatrzyć się interesujących motywów, jak choćby kwestia czegoś, co u Gombrowicza nosiło miano „gęby”. Poprzez przyjęcia określonego imienia postacie komiksu zostają wtłoczone w konkretne role. Każdy bohater podlega innym zasadom i ma inne uprawnienia w grze toczącej się w Krainie Czarów. Postacie pozbawione imion/ról są ignorowane, pozbawione wartości, są niewidoczne dla społeczeństwa. Imię/rola pozwala bohaterom historii zyskać tożsamość i umożliwia im funkcjonowanie w Krainie Czarów. Z toku fabuły dowiadujemy się, że uczestnicy gry, którym nie udało się wykonać powierzonego im zadania, a tym samym nie wypełnili swojej roli, zostali pozbawieni imion i zmienili się w potwory, które naszą miano Żalów.


Czy nietypowej, niepokornej 89 Alicji uda się wypełnić powierzone przez Królową Kier zadanie i stanie się prawdziwą Alicją z Krainy Czarów? Czy poniesie klęskę i  stanie się jednym z  Żalów? Jestem bardzo ciekawa, jak potoczą się dalsze losy bohaterów „Are you Alice?”. Choć po pierwszym czytaniu nie byłam przekonana do tego tytułu, to po drugim manga zdecydowanie zyskała w moich oczach na wartości. Podczas pierwszej lektury, w oczy rzuciła mi się skomplikowana, nieco chaotyczna fabuła, w której pełno jest niedomówień. Podczas drugiego czytania moja uwaga zwróciła się w kierunku szczegółów i dostrzegłam wiele ciekawych rzeczy, które wcześniej mi umknęły.   


Are you ready to become Alice?  





Pierwszy rozdział mangi: KLIK!

czwartek, 25 grudnia 2014

"Sos sojowy dla początkujących" Kirstin Chen

Wydawnictwo: Znak/Między słowami
Liczba stron: 352
Rok wydania: 2014

Gretchen Lin wyjeżdża z Singapuru jako młoda dziewczyna, przekonana, że opuszcza swój rodzinny kraj na zawsze. Jednak kiedy jej małżeństwo zaczyna przechodzić kryzys, podejmuje decyzję o powrocie do Azji.
Na miejscu ponownie odkrywa miejscowe zwyczaje, klimat… i przede wszystkim orientalną kuchnię, a zwłaszcza tajniki produkcji tradycyjnego sosu sojowego, którego receptura była przekazywana w jej rodzinie z pokolenia na pokolenie.
Jednak nie da się żyć w wiecznym zawieszeniu pomiędzy kontynentami. W końcu Gretchen będzie musiała wybrać pomiędzy powrotem do męża i ratowaniem małżeństwa a pozostaniem w Azji na stałe…

„Sos sojowy dla początkujących” to powieść obyczajowa, której akcja rozgrywa egzotycznym Singapurze. Trzydziestoletnia Gretchen Lin, przygotowująca doktorat z muzyki,  wraca ze Stanów Zjednoczonych do rodzinnego domu, po tym , jak odkrywa zdradę męża. Kobieta, która przez lata unikała spotkań z rodziną i przyjaciółmi musi nie tylko odrobić stracony czas, ale i odnaleźć prawdziwą siebie. Kim tak naprawdę jest Gretchen? Czy to ambitna pianistka, czy nadzieja i spadkobierczyni rodzinnej fabryki produkującej sos sojowy? Jak podjąć decyzję, kiedy okazuje się, że wcale się siebie nie zna, kiedy przez większość życia uciekało się przed samym sobą spełniając oczekiwania kogoś innego?

Główna bohaterka powieści jest osobą, którą pragnienia innych osób splątały tak mocno, że ona sam nie umie już oddzielić tego, co jest jej marzeniem, od tego, co zostało jej narzucone przez innych. Niespełniona matka przelała na córkę swe ambicje. Ojciec w subtelny i prawie niezauważalny sposób zaczął wciągać Gretchen w sprawy rodzinnego biznesu. Wujowi i jego synowi, którzy przez lata pracowali w fabryce, nigdy nie podobało się faworyzowanie Gretchen, najpierw przez dziadka Ahkonga, później przez jej ojca, który jako najstarszy syn miał zawsze decydujący głos w sprawach przedsiębiorstwa. W z pozoru idealnej rodzinie nie brakuje kwasów, wzajemnych antypatii i problemów, które zamiata się pod dywan. Jak w rodzinnym tyglu wypełnionym problemami poradzi sobie niezdecydowana Gretchen?

Kirstin Chen napisała powieść o skomplikowanych, międzyludzkich relacjach i poszukiwaniu własnej tożsamości. Opowieść rozgrywa się na egzotycznym tle gorącego i dusznego Singapuru. Czytelnicy, którzy interesują się Azją bez trudy odnajdą kilka kulturalnych smaczków – wysyłanie dzieci na zagraniczne studia, rola najstarszego syna w rodzinie, rodzinna lojalność, która nieraz ponad zdrowym rozsądkiem stawia obowiązek zachowania twarzy.

Kirstin Chen miała całkiem udany debiut literacki.

sobota, 6 grudnia 2014

"Śmiech w chmurach" tom 2, KarakaraKemuri

Tytuł oryginalny: Donten ni Warau
Wydawnictwo: Waneko
Gatunek: akcja, fantasy, historia
Rok wydania: 2014


14 listopada Waneko wydało 2 tom mangi „Śmiech w chmurach”. Druga część sześciotomowej historii stworzonej przez mangaczkę KarakaraKemuri obfituje w sensacyjne wątki, tajemnice, i ciekawe, zróżnicowane postacie.  

Autorka sukcesywnie rozwija wątki, które pojawiły się w pierwszym tomie opowieści – mamy więc wątek związany ze wzrostem przestępczości wynikającym z przemianami społecznymi i kulturowymi zachodzącymi w Japonii, oraz wątek fantastyczny związany z poszukiwaniem „Naczynia Orochiego”. KarakaraKemuri wprowadziła w tym tomie nowe postacie, a także zaczęła uchylać lekko rąbka tajemnic skrywanych przez bohaterów. Drobne elementy układanki zostały ujawnione, jednak mangaczka nadal trzyma karty przy orderach. Szczątkowe informacja, które otrzymuje czytelnik zaskakują i rozbudzają wyobraźnię. Ostatnie kadry drugiego tomu zakończone mocnym cliffhangerem są szczególnie zaskakujące. Rysowniczka zdecydowanie wie jak budować i utrzymywać napięcie. KarakaraKemuri wie co zrobić, by zaciekawić czytelnika i skłonić do sięgnięcia po kolejny tom.

„Śmiech w chmurach” jest mangą sensacyjną, naturalną koleją rzeczy jest więc obecność sceny walk i treningów w komiksie. Głównymi oponentami bohaterów są przede wszystkim przestępcy i wyjęci spod prawa samurajowie, którym nie podobają się zmiany zachodzące w Japonii. Tym razem bracia chmur będą musieli zmierzyć się z mordercą, który pragnie dostać się do więzienia chronionego przez ród Kumou. Do walki włączy się mieszkający z rodzeństwem Shirosu oraz specjalny oddział armii „Yamainu”, na czele którego stoi Sousei Abe będący potomkiem rodu, do którego należał Hirari (bohater pobocznej historii zawartej w pierwszym tomie mangi). Umiejętności mordercy, a także jego wiedza dotycząca istnienia Orochiego pozwalają przypuszczać, że atakujący opiekunów Świątyni Chmur przestępcy okażą się w przyszłości kimś więcej niż tylko wyjętymi spod prawa banitami. Czuję, że wątek więzienia i potężnych kryminalistów walczących z braćmi będzie w jakiś sposób splatał się z wątkiem fantastycznym.

 Nastrój, który panuje w komiksie waha się między tragedią a komedią. Podniosłe, poważne sceny są poprzeplatane z komediowymi wstawkami. KarakaraKemuri duszny, przytłaczający nastrój mangi przełamuje przy pomocy zabawnych scen, w których dominuje komizm sytuacyjny (epizod z Tenką, który przebrał się za kobietę i śledził Chuutarou rozbawił mnie do łez). Dzięki ich obecności czytelnik ma chwilę odpoczynku, a sceny o poważniejszym, podniosłym wydźwięku nabierają dodatkowej wagi, wywierają tym samym większe wrażenie na odbiorcy.
 
„Śmiech w chmurach”, z tego co widzę, zapowiada się na naprawdę dobrą mangę. Bardzo podoba mi się w tym tytule kreacja bohaterów. Lekkoduch Tenka i naiwny Chuutarou stają w opozycji do poważnego, pogrążającego się stopniowa w depresji Soramaru oraz nieufnego, cichego Shirou, o którym uzyskujemy w tym tomie dodatkowe informacje. W drugim tomie komiksu pojawiło się wiele nowych postaci, które zdecydowanie będą miały nielichy udział w dalszym rozwoju tej historii. Mam wrażenie, że mangaczka szykuje dla czytelników wielowarstwową, zaskakującą intrygę, w której wątek fantastyczny będzie stopniowo wybijał się na pierwszy plan.

Fabuła, bohaterowie i kreska „Śmiechu w chmurach” trafiły w mój gust.  Z niecierpliwością będę oczekiwała premiery kolejnego tomu.  



 Kilka słów o technicznej stronie wydania: 

Komiks jest niestety mocno sklejony i brak w nim wewnętrznych marginesów. Pod śliczną, matową obwolutą mamy zamieszczone dwie zabawne Yonkomy oraz plan domu rodziny Kumou. Dwie pierwsze strony – jedna przedstawiająca trzech braci i druga zawierająca spis treści – są kolorowe. W tekście nie dostrzegłam żadnych błędów. Tłumaczenie czytało się przyjemnie i bez zgrzytów. Wszystkie onomatopeje zostały elegancko wyczyszczone. W tekście znalazły się przypisy, które zapisano niestety bardzo małą, ledwo widoczną czcionką. Wychodzi na to, że jedynymi minusami tego tytułu jest brak marginesów i miniaturowe przypisy, cała reszta jest bez zarzutu.

niedziela, 30 listopada 2014

"Orange" tom 1, Takano Ichigo

Wydawnictwo: Waneko
Gatunek: shoujo, dramat, tajemnica, okruchy życia
Rok wydania: 2014


Nad tym, czy kupić pierwszy tom mangi „Orange” zastanawiałam się długo. Typowe komiksy shoujo coraz częściej nie spełniały moich oczekiwań. Lektura dużej ilości tego typu tytułów sprawiła, że opatrzyły mi się stale powtarzające się motywy. Główne bohaterki kreowane zazwyczaj na jedno kopyto zaczęły mnie drażnić swoim naiwnym w wielu wypadkach zachowaniem. O tym, że ostatecznie zdecydowałam się na lekturę komiksu autorstwa Takano Ichigo, zaważyły bardzo pozytywne opinie innych czytelników, którzy na forum wydawnictwa mocno zachwalali ten tytuł. 

Główną bohaterką mangi jest rozpoczynająca drugą klasę liceum Naho Takamiya. Szesnastolatka została wykreowana na osobę nieśmiałą i niepewną siebie, która dba przede wszystkim o wygodę i komfort innych – jest to jedna z typowych kreacja bohaterek shoujo, ale tutaj takie budowanie postaci o dziwo mi nie przeszkadzało. Naho jest nastolatką , która z cichej i uległej istoty próbuje zmienić się w osobę bardziej aktywną i otwartą. Wątek listów z przyszłości sprawia, że w gruncie rzeczy typowa historia shoujo nabiera świeżego, atrakcyjnego rysu.  

Naho pierwszego dnia szkoły otrzymuje dziwny list, który wysłała ona sama starsza o 10 lat. Początkowa bohaterka myśli, że ktoś zrobił jej głupi żart, jednak kiedy informacje zawarte w liście zaczynają się potwierdzać, Naho postanawia naprawić błędy, które dręczyły jej dorosłą postać. Wprowadzenie zmian nie będzie łatwe, gdyż przełamanie własnej nieśmiałości bywa szalenie trudne.

Naho z przyszłości pragnie odwrócić zwłaszcza jedno wydarzenie, chce ocalić Kakeru Naruse – chłopca, który dołączył do jej klasy i zaprzyjaźnił się z Naho i jej znajomymi w dniu rozpoczęcia drugiego roku nauki w liceum. Kakeru jest na razie postacią bardzo tajemniczą, o której ani jego nowi przyjaciele, ani czytelnik nie wiedzą zbyt dużo, jednak nie ma żadnej wątpliwości, że to właśnie on, obok Naho, będzie centralną postacią wokół której będzie toczyła się historia. Ważną i istotną dla rozwoju akcji postacią wydaje się również Hiroto Suwa, który razem z trójką innych postaci i główną bohaterką stanowią zgrana paczkę przyjaciół, biorącą Kakeru pod swe skrzydła.
                                                                                    
Motyw listów z przyszłości zdecydowanie uatrakcyjnia romantyczną fabułę mangi, wprowadza również do komiksu dość wyraźny pierwiastek melodramatyzm. Czytelnik dzięki listom i fragmentom opowieści, które rozgrywają się w przyszłości dowiaduje się, że kiedy bohaterowie byli nastolatkami doszło do tragedii, która głęboka wryła się w ich pamięć. Zgrana paczka straciła kolegę, nie wiadomo jednak co się konkretnie wydarzyło. Mangaczka ostrożnie dawkuje informacje, a szczątkowe dane, które uzyskujemy w trakcie lektury podsycają ciekawość i budzą chęć jak najszybszego sięgnięcia po kolejny tom.

„Orange” zapowiada się na ciekawą mangę. Historia przedstawiona w pierwszym tomie zaintrygowała mnie. Jestem ciekawa jak dalej będzie rozwijała się opowieść o Naho i jej przyjaciołach. Zastanawiam się również, czy Takano Ichigo w kolejnych  tomikach komiksu wyjaśni kwestie związane z  listami - w jaki sposób dwudziestosześcioletnia Naho może kontaktować się z szesnastoletnią sobą, oraz czy próby zmienienia przez nastolatkę swojego losu nie wpłyną na przyszłość, a przy tym na treść listów, które obecnie otrzymuje dziewczyna. Czy autorka poradzi sobie z wyjaśnieniem pojawiającego się w świadomości dociekliwego czytelnika poczucia paradoksu, czy też porzuci próbę tłumaczenia czegokolwiek, a motyw listów pozostanie atrakcyjnym, ale nie wyjaśnionym wątkiem? Czas i kolejne tomy pokażą w jakim stopniu autorka przemyślała ciągle powstającą historię.


***
Na koniec słówko o technicznej stronie polskiego wydania mangi. Tomik okrywa matowa obwoluta o intensywnych, żywych kolorach. Format komiksu jest tylko nieco większy niż standardowy rozmiar mang Waneko. Komiks nie jest zbity i ma wewnętrzne marginesy – uwielbiam to! Lektura tak wydanych mang zawsze jest wygodniejsza, bo nie muszę się bać, że w trakcie lektury złamię grzbiet komiksu, a kartki zaczną się sypać. Tłumaczenie czyta się przyjemnie, nie ma zgrzytów, ale korekta przegapiła jeden, mocno rzucający się w oczy błąd – ołówek został nazwany temperówką. Na końcu tomiku zostały zamieszczone średnio udana historia nie związana w żaden sposób z akcją komiksu  „Zakochany astronauta” i krótkie posłowie od autorki.


 

Przykładowe strony: KLIK!

czwartek, 27 listopada 2014

"Nauczycielka muzyki" Janice Y. K. Lee

Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 416
Rok wydania: 2010


„Nauczycielka muzyki”, debiutancka powieść Janice Y. K. Lee, jest refleksyjnym utworem utrzymanym w lekko depresyjnym nastroju. Pod skorupą romansu skrywa się wielowymiarowa opowieść, w której pisarka obnaża przed czytelnikiem jeden z epizodów II wojny światowej.

Akcja tej melodramatycznej powieści rozgrywa się na dwóch planach czasowych – w latach 50 i 40, tuż przed i tuż po wybuchu II wojny światowej. Losy trójki głównych bohaterów powieści (Claire, Will i Trudy) rozgrywają się  na tle egzotycznego Hongkongu – obszaru, który na mocy traktatu zawartego pomiędzy Wielką Brytanią i Chinami od 1842 do 1997 roku podlegał rządom Brytyjskim.

Maj 1952 roku. Claire Pendelton, która przyjechała do miasta dziewięć miesięcy wcześniej, zostaje zatrudniona jako nauczycielka muzyki córki wpływowej, brylującej w najlepszym towarzystwie rodziny Chenów. Niewyrobiona towarzysko kobieta, która w życiu kierowała się głównie rozsądkiem a nie emocjami, spotyka w domu nowych pracodawców powściągliwego szofera Willa Truesdale’a. Wkrótce między mężatką i szoferem wywiązuje się romans.

Jaśminowe perfumy… Wszystko rozpoczęło się, bo nauczycielka muzyki skropiła swe ciało skradzionymi, jaśminowymi perfumami. Zapach, którego używała miłość życia Willa Truesdale’a sprawił, że szofer zainteresował się zahukaną, niewyrobioną towarzysko kobietą, która w ogóle nie była w jego typie. Jaśmin był winny temu, że hołubiący swą zmarłą kochankę bohater nawiązał romans z kobietą, która stanowiła w jego życiu jedynie namiastkę pięknej, czerpiącej życie pełnymi garściami Trudy Liang. Związek z Claire dla szofera był próbą ucieczki od bolesnych wspomnień, dla Claire stał się impulsem do zaprowadzenia zmian w swoim bezbarwnym i bezemocjonalnym życiu.

Tytułową bohaterką powieści Janice Y. K. Lee jest Claire, ale to Will i Trudy zagarniają tę opowieść dla siebie. Historia skomplikowanej historii miłosnej rozgrywającej się w brutalnych i bezwzględnych czasach wojny bardzo szybko wysunęła się na pozycję głównego wątku powieści.

W roku  1941 wojska japońskie wkroczyły do Hongkongu, który autorka powieści ukazała czytelnikom jako miasto, w którym brytyjska śmietanka towarzyska i wszelkiego rodzaju wpływowi imigranci prowadzili beztroskie, wypełnione zabawą i plotkami życie. Wybuch wojny i wkroczenie wojsk japońskich - o których się mówiło, ale w które mieszkańcy kolonii chyba nie do końca wierzyli – wprowadził zamęt do ich beztroskiego życia. Nikt nie wiedział, co ma robić. Brak konkretnych rozkazów sprawił, że po wkroczeniu wrogiego wojska zapanował chaos. Kto mógł, ukrywał się w rezydencjach leżących z dala od centrum.

Okupanci zostali ukazani jako brutalni i bezwzględni ludzie, którzy przez pierwsze dni oblężenia zajmują się grabieżą, gwałtem i morderstwami. Obywatele europejskiego i amerykańskiego pochodzenia zostali zamknięci w obozach w ogólne nie przystosowanych do przetrzymywania ogromnej rzeszy ludzi. Na tle tych wydarzeń wojennych został ukazany romans Willa z Trudy.

Trudy Liang jest najbardziej złożoną postacią w tej powieści i to jej losy najbardziej mnie interesowały. Dość łatwo przychodzi mi wyraźne ocenienie pozostałych bohaterów, tymczasem postać Trudy nie daje się jednoznacznie sklasyfikować. Euroazjatka w oczach innych bohaterów to femme fatale, która uwodzi i bawi się mężczyznami, to kobieta o wielu twarzach, która robi wszystko, żeby jej życie było wygodne. Mimo to zachowanie tej bohaterki podczas wojny pokazuje, że nie tak łatwo jest ocenić tę postać. Trudy staje się kolaborantką, ale kierują nią nie tylko egoistyczne pobudki, jej celem nie jest tylko ochrona siebie. Kobieta wmanewrowana przez Victora Chena w jego polityczne rozgrywki nie zapomniała o zamkniętym w obozie Willu.

„Nauczycielka muzyki” to dobrze napisana, melodramatyczna opowieść z bardzo ciekawymi wątkami i postaciami. Powieść, która na pierwszy rzut oka wydaje być się zwykłym romansem osadzonym w egzotycznej scenerii, jest tak naprawdę gorzką opowieścią, w której istotnymi elementami są: wątek II wojny światowej, motyw femme fatale, motyw skomplikowanego trójkąta miłosnego (wspomnienie o Trudy kładzie się cieniem na związku Claire i Willa), oraz motyw budzenia się samoświadomości (postać bezwolnej Claire, która dopiero po przybyciu do Hongkongu i spotkaniu z Willem, nabiera odwagi i staje się kobietą świadomą własnych pragnień).

Janice Y. K. Lee napisała doskonałą, wzruszającą powieść, o której szybko nie zapomnę.  

poniedziałek, 3 listopada 2014

"Istota Zła" Aya Kanno

Tytuł oryginalny: AkuSaga
Wydawnictwo: Waneko
Gatunek: akcja, dramat, noir, shounen/shoujo, tajemnica
Rok wydania: 2014


„Istota Zła” Aya Kanno jest kolejnym, doskonale wydanym tytułem wchodzącym w skład serii „Jednotomówki Waneko”. Tym razem wydawnictwo przygotowało dla czytelników brutalny, sensacyjny tytuł – krew się leje, postacie posługują się dosadnym językiem, więc nie dziwota, że na okładce znalazło się ograniczenie wiekowe dla czytelników. Po tę brutalną mangę osadzoną w konwencji noir mogą sięgnąć osoby, które ukończyły 16 lat.

„Istota Zła” należy do tytułów, który może spodobać się zarówno mężczyznom jak i kobietom, które będą miały na czym zawiesić oko. Czytelnikom płci męskiej spodoba się sensacyjna akcja, ładna kreska tego tytułu będzie elementem, który może przyciągnąć do tego komiksu płeć piękną. 
 
Akcja mangi rozgrywa się w fikcyjnym państwie Amata, które znajduje się pod okupacją kraju Garei. Głównym bohaterem historii jest pozbawiony wszelkich skrupułów przestępca (Zen), którego schwytanie jest na liście priorytetów wojska i policji. Mężczyzna zostaje wykreowany na bezwzględnego bandziora, który bierze co chce i nie pyta nikogo o zdanie. Głównego bohatera nie krępują zasady ani kodeks moralny, jeżeli ktoś wejdzie mu w drogę zginie, chyba, że protagonista ma wobec pechowca inne plany - chce go wykorzystać dla swoich celów lub pragnie się pobawić swoją ofiarą zanim usunie ją z tego świata. Zen w wyniku splotu niekorzystnych dla niego okoliczności zostaje poważnie ranny i trafia do doktora Hakka. Lekarz ratuje mu życie, ale wkrótce w wiosce, w której  ukrywa się ranny zabójca pojawiają się wojskowi oskarżający jej mieszkańców o działalność spiskową i udzielenie pomocy groźnemu zbrodniarzowi. Hakka szantażuje Zena, aby ten pomógł mu uwolnić pojmanych.

Fabuła „Istoty Zła” nie jest nadmiernie rozbudowana, wszystko rozwija się dość dynamicznie, co nie dziwi, gdyż historia zamyka się w zaledwie dwóch tomach. Polskie wydanie zbiorcze zawiera w sobie całą historię Zena, która – jak przyznaje sama autorka – pierwotnie miała być dłuższa. Aya Kanno dokonała pewnych modyfikacji pierwotnego projektu komiksu  i w niektórych miejscach dość łatwo jest zauważyć powstałe w wyniku tego nieścisłości fabularne: mamy np. informację, że Zen uległ pewnemu wypadkowi 10 lat temu, później okazuje się natomiast, że do wypadku doszło nie 10, a 20 lat temu. Postać głównego bohatera wydała mi się również nieco ugładzona w drugim tomiku. Bezwzględny socjopata z pierwszej części pokazał jakieś pozytywniejsze uczucia w stosunku do innych ludzi, choć nadal nie wyzbył się brutalności.    

Historia przedstawiona w komiksie jest ciekawa, ale nie da się o niej napisać zbyt dużo nie ujawniając przy tym kluczowych elementów fabuły. W drugim tomiku pojawiają się interesujące wątki dotyczące przeszłości Zena i historii kraju Amata oraz najeźdźców, którzy zaprowadzili w tym państwie swoje rządy. Ważnym i zarazem kontrowersyjnym motywem przejawiającym się przez całą mangę jest kwestia wolności absolutnej, nieskrępowanej przez żadne zasady.

Waneko jak zwykle dołożyło wszelkich starań, żeby w ręce czytelnika dotarł produkt najwyższej jakości. Bardzo odpowiada mi powiększony format „Jednotomówek Waneko”. Ten konkretny komiks nie jest nadmiernie zbity, więc nie trzeba martwić się o złamanie grzbietu w trakcie lektury. W środku tomu znajdują się marginesy wewnętrzne, co zdecydowanie wpływa na komfort czytania. Tłumaczenie jest udane i jak najbardziej pasuje do brutalnego klimatu fabuły „Istoty Zła”. Cieszę się, że nie próbowano tutaj łagodzić i ugrzecznić języka bohaterów.  


Pierwszy rozdział mangi - KLIK!

środa, 29 października 2014

"Miłość na marginesie" Yoko Ogawa

Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 208
Rok wydania: 2011

Ma 24 lata. Pewnego dnia uszy przestały się jej słuchać. Najmniejszy szelest brzmiał jak kataklizm.
Podczas wywiadu dla redakcji czasopisma medycznego poznaje stenografa. Z czasem ich spotkania zamieniają się w terapię pamięci. Stenografia staje się zapisem straty, ale na marginesie kartek pokrytych notatkami rodzi się uczucie. Miłość rozpięta między ciszą a dźwiękiem, opowiedziana szeptem.

„Miłość na marginesie” okazała się specyficzną książką, która wzbudziła we mnie mieszane uczucia, wywołując przy tym całkiem pokaźną ilość refleksji. Czy Europejczyk jest w stanie prawidłowo odebrać i zrozumieć powieść autorstwa japońskiego pisarza? Wychowujemy się w całkiem innej kulturze i tradycji, nie jesteśmy więc w stanie wyłapać wszystkich kulturowych niuansów i nawiązań, które dla Japończyka będą czymś oczywistym. Wysoce prawdopodobne jest również to, że zachowanie czy motywacje bohaterów w wielu wypadkach będą dla nas dziwne i niezrozumiałe. Nie będę udawała, że powieści Ogawy mnie zachwyciła, że zrozumiałam wszystkie osobliwe zdarzenia, które stały się udziałem głównej bohaterki. Ta książka jest dziwna, panuje w niej atmosfera niesamowitości, a także pewnego absurdu – fiksację na punkcie uszów czy palców w najlepszym wypadku uznamy za nieszkodliwe dziwactwo, w najgorszym stwierdzimy, że bohaterka jest niezrównoważona.

O głównej bohaterce powieści wiemy niewiele. Dwudziestoczteroletnia kobieta cierpi na nietypową głuchotę czuciowo-nerwową: słyszy dźwięki, których nie ma, a dźwięki o normalnym natężeniu sprawiają jej chorym uszom ból. Na spotkaniu zorganizowanym przez czasopismo medyczne bezimienna bohaterka spotyka stenografa Y., jego zapisujące słowa palce stają się obiektem fascynacji chorej kobiety. Między nią a stenografem zawiązuje się dziwne uczucie. Nie wygląda ono na miłość, to dziwny rodzaj przywiązania bohaterki do palców mężczyzny. To właśnie palce definiują postać Y., one stają się obiektem osobliwej fascynacji chorej na uszy kobiety porzuconej przez męża.

Fabuła powieści rozwija się spokojnie i sennie, składają się na nią przemyślenia bohaterki, jej wspomnienia z odległego dzieciństwa, kolejne nawroty choroby, które stają się dla niej coraz mniej dokuczliwe. Bohaterów powieści cechuje powściągliwość w okazywaniu i wyrażaniu uczuć, jednocześnie są oni zadziwiająco otwarci, kiedy rozmawiają z obcymi ludźmi o swoich przypadłościach.

Powieść Ogawy mnie zafascynowała i zaintrygowała, choć wiele rzeczy było dla mnie obcych i niezrozumiałych. Zdziwiła mnie fascynacja (niemal fiksacja) głównej bohaterki na punkcie własnych uszów i palców Y., zarazem fascynował mnie sposób narracji pisarki - skupienie się na szczegółach, przywiązywanie wagi do detalów. Fabuła utworu jest monotonna, ale nie brakuje w niej subtelnej sensualności. Najmocniejszym i zarazem najsłabszym punktem powieści było jej zakończenie, które z jednej strony zaskoczyło mnie pewnego rodzaju zwrotem akcji, z drugiej niestety było niedomknięte. Ogawa pozostawiła czytelników z całą masą pytań dotyczących bohaterów. Brakowało mi w tej opowieści konkretnego, zamykającego i wyjaśniającego wszystkie wątki zakończenia.
 

sobota, 18 października 2014

"Moja cesarzowa" Da Chen

Wydawnictwo: Wielka Litera
Liczba stron: 288
Rok wydania: 2012

Miłość i obsesja - dwie kobiety, dwie nieujarzmione żądze. Kiedy Pickens zobaczył po raz pierwszy Annabell, od razu wiedział, że ta dziewczyna zawładnie jego życiem. Zmysłowa i delikatna, jakby utkana ze złotych nici chińskiego stroju, który nosiła na pamiątkę dziecięcych lat spędzonych w imperium. Ale czy taka miłość w ogóle może się dokonać? Kiedy Annabell ginie w pożarze, Pickens jest przekonany, że jej duch opętał jego ciało i steruje życiem. Annabell chce, by wrócił do ukochanych Chin. Chce, by spotkał łudząco do niej podobną Qui Rong. Chce, by w ten sposób ich miłość pokonała śmierć.


Zastanawiam się, czy Janet Fitch – autorka „Białego oleandra” – czytała powieść, którą w taki oto sposób zachwalała czytelnikom na okładce książki:

Da Chen jest przewodnikiem po najskrytszych zakątkach ludzkiego serca. To czyste piękno strona po stronie.

Nie pozwólcie się zwieść tym słowom pochwały. „Moja cesarzowa” Da Chena to wulgarna powieść, w której pisarz bardzo mocno czerpie z „Lolity” Vladimira Nabokova. Jeśli ten utwór jest jakimś przewodnikiem, to prowadzi  nas po zepsutych zgniliznach zboczeń ludzkiej psychiki. To czysta wulgarność strona po stronie.

Samuel Pickens, spadkobierca fortuny Pickensów zakochuje się w dziewczęciu o imieniu Annabelle (tak samo miała na imię pierwsza ukochana Humberta Humberta z „Lolity). Młodym nie dane jest jednak zaznać rozkoszy związku, gdyż miłość życia Pickensa ginie tragiczną śmiercią (podobnie jak w „Lolicie”). Bohater dostaje obsesji na punkcie zmarłej niedoszłej kochanki, czuje że jej duch go opętał ( i znów wątek jak z żywca wyjęty z Lolity). Opętany rządzą Pickens swe rozbudzone potrzeby wyładowuje na manekinach wyobrażając sobie, że oto właśnie doznaje spełnienia ze swą słodką Annabelle. W bohaterze rodzi się potrzeba wyjazdu do Chin, gdzie dorastała miłość jego życia, jego nemezis. Dzięki przeróżnym staraniom, po latach udaje mu się w końcu zdobyć posadę guwernera chińskiego cesarza.

Pickens zamieszkuje w Zakazanym Mieście, gdzie spotyka niespełna trzynastoletnią czwartą żonę cesarza, która łudząco przypomina jego zmarłą miłość. Bohater popada w obsesję na punkcie dziewczynki, która jak na swoje lata zachowuje się bardzo prowokacyjnie i wyzywająco. „Moja cesarzowa” to wypisz wymaluj nowa wersja „Lolity” z akcją osadzoną w dziewiętnastowiecznych Chinach.

Da Chen zniesmacza czytelnika wulgarnymi opisami różnych dewiacji seksualnych. W tej powieść zabrakło mi jakiejkolwiek finezji. Bohaterowie są postaciami na wskroś zepsutymi i odpychającymi. Niesmaczny wątek erotyczny wybija się na pierwszy plan przytłaczając wszystkie inne. Autor wprowadził do powieści wątki dotyczące zarządzania Zakazanym Miastem. Znalazło się w fabule miejsce na pałacowe intrygi, tajemnice i obecność elementów nadprzyrodzonych, niestety te fabularne ubarwienia niknęły w cieniu dominującego nad wszystkim wątku erotycznego.  

Jeżeli poszukujecie subtelnej opowieści o Chinach, to omijajcie „Moją cesarzową” szerokim łukiem.
 

poniedziałek, 13 października 2014

"Nazywam się Numer Cztery" Ting-xing Ye

Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 208
Rok wydania: 2010

Autobiograficzna opowieść o chińskiej dziewczynce, rzuconej w wir okrutnej "rewolucji kulturalnej", rozpętanej przez Mao w latach 1960. Ting miała kilka lat, gdy władze uznały jej ojca za kapitalistę i pozbawiły prywatnej fabryczki. Wkrótce rodzice umierają, zostawiając Ting z czworgiem rodzeństwa bez środków do życia. Niebawem dziewczynka zostaje oddzielona od najbliższych i zesłana na wieś do obozu pracy. Przejmująca historia dziecka, które w czasach terroru Czerwonej Gwardii musiało nauczyć się tylko jednego: jak przeżyć.

„Nazywam się Numer Cztery” to utwór o  autobiograficznym charakterze, w którym Ting-xing Ye, obywatelka Chin mieszkająca obecnie razem z mężem w Kanadzie, zamieściła swoje wspomnienia z czasów, w których wybuchła rewolucja kulturalna Mao.

Ting-xing przyszła na świat  w roku 1952 w Szanghaju, była czwartym z piątki dzieci państwa Ye, dlatego nazwano ją Ah Si co znaczyło Numer Cztery. Rodzinie Ye powodziło się do roku 1956, wtedy to rozpoczęła się nacjonalizacja gospodarki, a ojciec pisarki został zmuszony do sprzedania należącej do rodziny fabryki za bezcen. Sytuacja rodziny znacznie się pogorszyła, kiedy na skutek nieudolnie przeprowadzonej operacji Rongting Ye został sparaliżowany, by następnie po trzech latach cierpień umrzeć w roku 1962. Los nie oszczędzał rodziny Ah Si, zaledwie po trzech latach od śmierci głowy rodziny, zmarła także matka pisarki – Xiufeng Li. Opiekę nad sierotami, które od tamtej chwili musiały utrzymywać się praktycznie same, przejęła służąca rodziny, nazywana przez piątkę rodzeństwa cioteczną babką. Niespełna rok po śmierci matki w rodzinę Ye, a szczególnie w prawdomówną Ah Si, uderzył kolejny cios. Wybuchła rewolucja kulturowa, a niewinne dzieci płaciły za to, że urodziły się w rodzinie kapitalistycznej.

Chiny opanowało szaleństwo. Ting-xing wspomina jak młodzi uczniowie, którzy przystąpili do „Czerwonej Gwardii” znęcali się nad swoimi nauczycielami, jak hasła i nauki Mao wczepiały się w dusze młodych ludzi, którzy z oddaniem i uwielbieniem wypełniali polecenia Przewodniczącego. Celem ataku mógł stać się każdy. Każdego można było oskarżyć o występek, działanie wywrotowe, czy działalność na szkodę rewolucji Mao. Niszczone były bezcenne zabytki kultury, których obecność była uważana za przejaw burżujstwa. W szkołach zawieszone zostały normalne zajęcia, rozpoczęła się polityczna indoktrynacja młodych ludzi.

Ting-xing Ye relacjonuje czytelnikowi pierwszy etap swego życia, który przypadł na trudne i niespokojne czasy. Pisarka dzieląca się z czytelnikami swoimi wspomnieniami robi to w sposób – odnoszę takie wrażenie – zdystansowany. Młoda Ah Si nie jest ani zagorzałą propagatorką rewolucji ani  przeciwniczką. Nastoletnia dziewczyna dostosowuje się do warunków panujących wokół niej, a ja zastanawiam się, czy pisarka nie zachowała dla siebie niektórych przemyśleń czy uczuć, które jako młoda dziewczyna mogła odczuwać w związku z rewolucją. Czy Ah Si, tak jak inni, była zafascynowana rewolucją kulturową, a może niesprawiedliwe traktowanie jakiemu została poddana ona i jej rodzina sprawiły, że odczuwała ona wewnętrzny opór w związku z zachodzącymi zmianami i działaniami „żołnierzy” Mao? A może rzeczywiście „Nazywam się Numer Cztery” to zapis wspomnień kobiety, która starała się przede wszystkim normalnie żyć w podłych czasach, w których każdy mógł stać się ofiarą fałszywych oskarżeń i donosów, i nie powinnam doszukiwać się w tym utworze przemilczeń?  Niezależnie od tego, jak brzmiałaby odpowiedź na powyższe pytania, nie zmieni to faktu, że „Nazywam się Numer Cztery” jest poruszającą książka, która pokazuje, jak idee jednego, charyzmatycznego człowieka mogą wpłynąć na proste społeczeństwo poddawane indoktrynacji od najmłodszych lat.

„Nazywam się Numer Cztery” to zapis wspomnień młodej dziewczyny przefiltrowany przez umysł dojrzałej kobiety. Ting-xing Ye daje czytelnikom możliwość spojrzenia na rewolucję kulturową oczami przeciętnej obywatelki Chińskiej Republiki Ludowej, która miała to nieszczęście, że urodziła się w nie tej klasie społecznej, w której trzeba. Pisarka nie demonizuje rewolucji ani jej nie gloryfikuje, pokazuje ją z perspektywy obywatela niezaangażowanego politycznie i ten fakt mi się spodobał.
 

środa, 1 października 2014

"Śmiech w chmurach" tom 1, KarakaraKemuri

Tytuł oryginalny: Donten ni Warau
Wydawnictwo: Waneko
Gatunek: akcja, fantasy, historia
Rok wydania: 2014


Dokładnie 15 września polski rynek mangowy, za sprawą wydawnictwa Waneko, wzbogacił się o pierwszy tom nowej serii  - „Śmiech w chmurach” – autorstwa mangaczki sygnującej swoje komiksy jedynie imieniem Karakarakemuri. Manga wywarła na mnie całkiem pozytywne wrażenie.

W „Śmiechu w chmurach” mamy trochę niestandardowy układ historii. W pierwszym tomie autorka zamieściła tylko jeden rozdział głównego nurtu opowieści, kolejne dwa rozdziały to dodatkowa historia, która przenosi czytelnika do dalekiej przeszłości. W pierwszym rozdziale zostają nam przybliżone sylwetki głównych bohaterów mangi. Rok 1878, jedenasty rok epoki Meji, w Świątyni Chmur położonej w Ootsu w prefekturze Shiga mieszkają trzej bracia Kumou zajmujący się transportowaniem kryminalistów do więzienia położonego w drzewnej fortecy. Chłopcy pomagają także w chwytaniu przestępców, którym udało się zbiec eskorcie.

Tenka, Soramaru i Chuutarou to dość zróżnicowane charakterologicznie rodzeństwo. Najstarszy z braci wydaje być się lekkoduchem, młodszy Soramaru ma kompleksy na punkcie swojej siły i ciągłych porażek podczas ćwiczeń odbywanych z Tenką. Chuutarou najmłodszy z braci ślepo zapatrzony w starsze rodzeństwo jest słodko naiwny, a jego zachowanie jest jednym z głównych nośników komizmu w mandze. Obok głównych bohaterów pojawia się jeszcze opanowany opiekun świątyni Shirasu Kinjou. W pierwszym rozdziale mamy również sporo postaci epizodycznych. Autorka w tej części zaledwie wprowadza nas w fabułę i wątki, które zdecydowanie będą miały swoją kontynuację, a teraz są jedynie lekko zarysowane.

Kolejne dwa rozdziały noszące tytuł „Ulotny śmiech” zawierają w sobie historię, która została narysowana przed powstaniem „Śmiechu w chmurach”. Akcja tej części toczy się 600 lat przed wydarzeniami przedstawionymi w pierwszym rozdziale mangi. Historia koncentruje się na pokazaniu miłości niejakiego Hirariego do młodej kobiety – Botan - należącej do grupy egzorcystów. Towarzyszami Botan są Kiyotsuna Sasaki oraz przodek trójki braci Kagemitsu Kumou. W pobocznej historii zostaje poruszony wątek  przeklętego węża Orochi – podejrzewam, że wątek potwora budzącego się co 300 lat będzie w jakiś sposób wpleciony w główny wątek opowieści o trzech braciach.

Wydanie „Śmiechu w chmurach” jest staranne. Niemal wszystkie onomatopeje zostały elegancko usunięte i przetłumaczone – krzaczki widziałam bodajże na jednej stronie. W komiksie nie ma wewnętrznych marginesów, ale tomik nie jest mocno zbity, więc stron nie trzeba rozchylać na siłę. Pod matową obwolutą znajdują się trzy zabawne mini komiksy.   

Rysunki stworzone przez KarakaraKemuri są przyjemne dla oka. Historia dopiero się rozkręca, więc ciężko powiedzieć coś konkretnego o fabule, muszę jednak przyznać, że mangaczka potrafi rozbudzić i utrzymać zainteresowanie czytelnika.

Na tej stronie - KLIK - możecie obejrzeć pierwszy rozdział mangi.
 

sobota, 20 września 2014

"Peonia" Pearl S. Buck

Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 320
Rok wydania: 2010

XIX wiek, Kaifeng, Chiny. Bogata żydowska rodzina kupuje małą chińską dziewczynkę, Peonię. W przyszłości ma zostać służącą ich jedynego syna Dawida. Mijają lata. Peonia zakochuje się w swoim panu, jednak wie, że nie ma szans na poślubienie go. Matka Dawida, ortodoksyjna Żydówka, planuje jego ożenek z córką rabina. Nie wie, że syn jest już zakochany w pewnej pięknej Chince. Peonia postanawia uszczęśliwić ukochanego i za pomocą intryg doprowadzić do zaślubin. Powoduje to lawinę dramatycznych wypadków...


„Peonia” autorstwa amerykańskiej laureatki nagrody nobla w dziedzinie literatury Pearl S. Buck to piękna, sentymentalna i dramatyczna opowieść, której akcja rozgrywa się w XIX wiecznych Chinach.

Tytułowa bohaterka powieści to młoda, chińska niewolnica, która została kupiona przez żydowską rodzinę ben Izrael, by zostać towarzyszką zabaw a później służącą ich syna. Peonia i Dawid razem dorastali, a dziewczyna z czasem pokochała swego panicza. Bohaterka doskonale zdaje sobie jednak sprawę, że związek z synem państwa leży poza jej zasięgiem. Pani Ezra, ortodoksyjna Żydówka, chce by jedynak poślubił piękną córkę rabina - Leę. Tymczasem sam zainteresowany jest zakochany w córce partnera biznesowego ojca - Kueilin. Peonia jest przekonana, że jeśli żoną Dawida zostanie córka rabina, w domu rodziny ben Izrael zabraknie miejsca dla atrakcyjne niewolnicy. Dziewczyna postanawia zrobić wszystko, by pozostać u swych państwa, i by móc wspierać i kochać Dawida, nawet jeśli nigdy nie będzie jej dane być razem z nim. Peonia zaczyna snuć sieć intryg, które mają doprowadzić do ślubu Dawida z Kueilin.

„Peonia” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Pearl S. Buck. Książka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, choć początkowo nie zapowiadało się najlepiej. Kilkakrotnie zaczynałam lekturę i powieść mnie nie wciągała. Znalazłam jednak wreszcie czas, by przysiąść i przebrnąć przez dłużący się lekko początek i dać się pochłonąć klimatowi niespiesznie snutej, ciekawej opowieści, której fabuła opiera się na dwóch wątkach – pisarka poruszyła w książce problematykę asymilacji ludności pochodzenia żydowskiego w Chinach, drugim centralnym wątkiem powieści jest historia miłości Peonii do Dawida.

Wątek stopniowej asymilacji Żydów w Chinach został bardzo dobrze pokazany. Autorka ukazała jak wyglądało życie Żydów w Chinach, pokazała czytelnikom dwie, przeciwstawne sobie postawy. Jedną ludzi, którzy dystansowali się od społeczeństwa, w którym żyli, pielęgnując własną tradycję i wiarę. Drugą, Żydów, którzy stopniowo stawali się częścią miejscowej społeczności. Buck ukazała jak wyglądał wewnętrzny konflikt ludzi rozdartych pomiędzy teraz i kiedyś.

W rodzinie ben Izrael główną obrończynią wiary i tradycji jest Naomi ben Izrael, która najczęściej jest nazywana madame Ezrą. To ta kobieta stoi na straży tradycji, to ona dba by zachowywać stare zwyczaje i by przestrzegać surowych praw religii. Kobieta nawet nie chce słyszeć o związku syna z Chinką. Pani Ezra marzy o tym, by jej syn mocniej związał się z tradycją przodków, dlatego tak ważne jest dla niej to, by ożenił się z córką rabina, która zajęłaby jej miejsce i pilnowała, aby Dawid nie porzucił ich religii i nie zapomniał o historii ich narodu. Naomi widzi jak jej rodacy asymilują się z miejscową ludnością, jak Żydzi poślubiają Chinki i zapominają o swoim pochodzeniu oraz tradycji, kobieta nie chce dopuścić, by jej rodzina zapomniała o swych korzeniach.

Do tematu asymilacji całkiem inaczej podchodzi mąż Naomi, który jest synem Żyda i Chinki. Kupiec patrzy na świat w sposób pragmatyczny, dla niego najważniejsze jest szczęście syna, a nie hołdowanie tradycji. Kaifeng jest dla Ezry domem, Chińczycy są przyjaciółmi i partnerami biznesowymi. Ezra przestrzega tradycji głównie dzięki żonie, ale nie jest tak zapatrzony w przeszłość jak ona.

Syn Ezry i Naomi jeszcze inaczej odnosi się do kultywowanych w domu tradycji. Chłopak jest bardzo mocno rozdarty pomiędzy światem, o którym opowiada mu matka, a światem, w którym żyje na co dzień. Młodzieniec akceptuje wpajane mu od maleńkości zasady, ale nie identyfikuje się do końca z narodem, który dobrowolnie izoluje się od reszty świata i uważa się za wybrańców Boga.

Z opisu wydawcy wynikałoby, że powieść Pearl S. Buck to przede wszystkim romans z jakimś dramatycznym twistem fabularnym. Oczywiście w powieści znajduje się wątek romansowy, mamy też obiecaną tragedię, ale odniosłam wrażenie, że to nie ten wątek stanowi centralną oś fabularną. Najważniejsze jest właśnie ukazanie wewnętrznego konfliktu głównego bohatera, którego tożsamość jest rozdarta. Wątek Peoni, choć jest wdzięczny i wzruszający, chowa się gdzieś w cieniu wątku poświęconego asymilacji chińskich Żydów.  
 

 

wtorek, 2 września 2014

"Opowieść Panny Młodej" tom 1, Kaoru Mori

Tytuł oryginalny: Otoyomegatari
Wydawnictwo: Studio JG
Gatunek: okruchy życia, romans, historia, seinen
Rok wydania: 2013

„Opowieść Panny Młodej” autorstwa Kaoru Mori to według mnie jedna z najlepiej wydanych mang w Polsce. Twarda oprawa, obwoluta, szycie, duży format, dzięki któremu czytelnik może w pełni podziwiać dokładne, bogate w niezwykłe detale rysunki autorki, dostarczają czytelnikowi niezapomnianych wrażeń estetycznych. Aż chce się trzymać ten komiks w rękach sycąc wzrok kolejnymi bajecznymi rysunkami mangaczki. Rysunki zachwycają, a i historyczna fabuła, w której zostaje przybliżone codzienne życie mieszkańców XIX wiecznej Azji Środkowej stanowi prawdziwą gratkę dla czytelnika.

Akcja pierwszego tomu „Opowieści Panny Młodej” koncentruje się na pokazaniu życia dwudziestoletniej Amiry i jej świeżo poślubionego dwunastoletniego męża Karluka. Współczesnemu czytelnikowi związek dwójki głównych bohaterów może wydać się kontrowersyjny i gorszący, ale bez obaw! Mangaczka nie wystawia nas na ekstremalne przeżycia, Kaoru Mori nie przekracza granic dobrego smaku. Związek dwójki głównych bohaterów opiera się na głównie na wzajemnej sympatii i szacunku.

Centralnymi bohaterami komiksu są Karluk i Amira, ale nie można zapomnieć o pokaźnej liczbie interesujących postaci, które występują obok tej pary. Mamy więc przedstawioną najbliższą, dość liczną rodzinę Karluka Eihonów. Gdzieś w tle pojawia się pochodzący z Europy podróżnik - pasożyt Smith. W tomiku, zwłaszcza w okolicach jego końca, pojawiają się krewni głównej bohaterki.


Fabuła „Opowieści Panny Młodej” toczy się niespiesznie, Niesamowite jest to, że rysunki i ich dynamika w jakiś cudowny sposób oddają w pełni senną, spokojną atmosferę stepu. Oczywiście nie brak w tym tytule dynamicznych kadrów, wspaniale oddających ruch, ale mimo to fabuła wydawała mi się mocno wyciszona – tylko człowiek i otaczająca go rozległa przestrzeń stepów, żadnego pośpiechu, żadnych goniących nas terminów.


Akcja w mandze zawiązuje się dopiero pod koniec pierwszego tomu – w czwartym rozdziale („Oddajcie Amirę”) pojawiają się wątki, które na pewno złożą się na jakąś dłuższą historię i będą kontynuowane w dalszych tomach. Fabuła pierwszego tomu „Opowieści Panny Młodej” to przede wszystkim obrazki ze zwykłego życia mieszkańców Azji Środkowej, autorka pokazuje nam ciekawe scenki z życia codziennego – znajdziemy tutaj informacje o budowaniu i urządzaniu domów, mamy bogate w przecudne detale rysunki dotyczące snycerstwa, w mandze zostały pokazane warunki życia nomadów zajmujących się hodowlą bydła. Ten komiks to prawdziwa gratka dla osób, które interesują się takimi rzeczami. 

„Opowieść Panny Młodej” to przepięknie narysowana, cudownie wydana manga poruszająca ciekawą tematykę. Bohaterowie występujący w komiksie są sympatyczni i ciężko ich nie polubić. Amira i Karluk to bardzo ciepłe, momentami rozczulające postacie – bardzo podobał mi się ten fragment, w którym zakłopotana Amira wypadła z chaty by uprać swoje ubrania, rozczulił mnie rozdział, w którym bohaterka szaleje z niepokoju o zdrowie swojego młodziutkiego małżonka. Również Karluk jest niezwykle sympatycznym chłopcem, troszczącym się i martwiącym o Amirę, którą w pełni akceptuje. Relacje tej pary są fajnie pokazane.

Komiks Kaoru Mori mnie zachwycił zarówno pod względem fabularnym jak i graficznym. Historia jak najbardziej trafia w mój gust, a rysunki są przecudne.


Na stronie wydawnictwa - KLIK - możecie obejrzeć przykładowe strony tej przepięknie wydanej mangi .